Wyprawa szosowa do krainy Giro d’Italia
Piękne, zapierające dech krajobrazy, doskonałe drogi, pyszna kawa i niesamowity klimat przyciągają szosowców jak magnes. Włochy to kraj, w którym kolarstwo jest podniesione niemalże do rangi sportu narodowego.
Podjazdy i góry mają we krwi. Ekipa szosowa nie musiała się długo zastanawiać nad wyborem bazy wypadowej. Padło na Bormio i jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę. Mieli 5 dni, które wykorzystali na 110%.
Ilość tras we Włoskich Alpach jest ogromna, ale kilka z nich to pozycje obowiązkowe. Dlatego na trasie musiały znaleźć się przełęcze Stelvio, Gavia, Mortirol, czy Aprica. Do każdego z tych punktów podjechali z dwóch stron.
Trasy wśród górskich szczytów są bardzo wymagające pod wieloma względami. Zespół miał okazję dość boleśnie przekonać się na własnej skórze o tym, jak bardzo. Gdy zaczynali dzień w słońcu na poziomie 1100 m n.p.m., na wysokości 2700 m n.p.m. panowały już zupełnie inne warunki. Z 34 stopni temperatura spadła do 5, pogoda się załamała – błękitne niebo przysłoniły chmury i spadł deszcz. Wjazdy przy takich różnicach pogodowych można wytrzymać, ale zjazdy gwarantują hipotermię. Nie ważne jak ciepło jest w bazie. Gdy w planie są wysokie przewyższenia, zawsze trzeba zabrać ze sobą odpowiednią odzież na zjazd. Tylko w ten sposób można uniknąć frustracji, a zjazd mimo niskich temperatur dostarczy sporo frajdy. W przypadku wysokich temperatur niezbędny jest zapas wody w bidonach i użycie kremów z filtrem.
W ciągu tych 5 intensywnych dni jeden został poświęcony na regenerację – na mniej wymagającą trasę i dobrą pizzę. Zdecydowanie warto odpocząć, aby później ruszyć w kolejną, malowniczą trasę!
Takie wyjazdy wymagają dokładnego zaplanowania. Wszystkie odcinki były pokonywane w kilkuosobowym zespole. Ekipa dobrała się zgodnie z kondycją, więc nikt nie zostawał w tyle i zawsze trzymali się razem. Chcąc ułatwić sobie pokonywanie kolejnych kilometrów, podzielili się sprzętem, żeby każdy z nich nie musiał wozić własnego kompletu, składającego się z dętki, multi tool’a, pompki itp. Planując tego typu wyjazd, warto mieć w zanadrzu plan B, czyli alternatywną trasę. Okolice Bormio są szczególnie popularne wśród kolarzy. Z okazji wyścigów część tras bywa wyłączona z ruchu, dlatego nie należy ignorować komunikatów drogowych. Naszych Odkrywców również spotkała pewna niespodzianka. Po zjeździe z przełęczy Gavia już na ostatniej prostej do Bormio zeszła lawina błotna. Droga dojazdowa była zamknięta, a służby porządkowe kazały zawrócić. Gdyby nie trasa MTB w pobliżu, czekałby ich ponowny wjazd na Gavię i dodatkowe 70 km.
Nie odbyło się bez przygód i ciężkich momentów, ale nie poddali się i walczyli do końca. W sumie spędzili 5 aktywnych dni, pokonując 476 km i 11498 m przewyższeń. Nagrodą była satysfakcja i pyszna, włoska kuchnia.